Rozpiska gali THE MATCH 2022, która będzie miała miejsce w niedzielę 19 czerwca to nie tylko main event czyli Tenshin Nasukawa vs. Takeru. Tematem głównym tego, co będzie działo się w legendarnym Tokyo Dome będzie konfrontacja dwóch najważniejszych japońskich organizacji: RISE i K-1. Trzeba przyznać, że obaj promotorzy wytoczyli najcięższe działa, co dało prawdziwą mieszankę wybuchową. Powiedzmy sobie wprost – ta karta ma potencjał na galę roku. My wybraliśmy 4 najciekawsze zestawienia, które zobaczymy w niedzielny poranek, chociaż wybór nie był łatwy.
Zapowiedź autorstwa Daniela Dziubickiego i Jana Niwińskiego.
62 kg: YA-MAN vs. Ryusei Ashizawa
Jan Niwiński: Drodzy czytelnicy, odpowiedzcie sobie na pytanie, dlaczego oglądanie sporty walki? Jeśli nie jesteście fanami ekstremalnej, zahaczającej o granicę ludzkiej wyobraźni przemocy, to nie próbujcie szukać transmisji, nie czytajcie relacji z walki o której zaraz opowiemy. Starcie YA-MAN-a z Ryusei Ashizawą to materiał na emocjonalny rollercoaster, przy tym wasze narzędzia do mierzenia przemocy wypełnią się przed main eventem gali THEMATCH 2022.
Pierwszym co wyróżnia tę konfrontację będą małe rękawice rodem z walk MMA. Czy są państwo gotowi na (nie) odrobinę przemocy? Bo takiej dostarcza Ryusei Ashizawa. 27 latek z prefektury Yamanashi to świetny charakternik, z K-1 związany od dawna. W swoim debiucie dla organizacji w 2016 roku, mając 21 lat, wyrobił remis z uznaną w Krush marką, Kento Ito. Po walkach w „przybudówce” K-1 pozwalającej kickboxerom obić się przed startem na większych galach, szybko zawitał na turnieju K-1 w wadze piórkowej w 2018 roku. Po szybkim nokaucie, odpadł w półfinałach z byłym mistrzem Krush, Harumą Saikyo. Zyskał sobie jednak sympatię widzów za swój bezkompromisowy styl. Ashizawa trzyma ręce nisko, zachęca do wymian. Nie boi się zostać posłanym na deski, jeśli tak bezkompromisowy styl pozwoli mu rzucić kontrę z prawej ręki podobną do tej, którą uraczył innego byłego mistrza Krush, Kotaro Shimano. Tam Ashizawa specjalnie trzymał nisko gardę, zachęcał rywala do szarży, którą skontrował akcją de facto ustawiającą walkę. Swoją defensywę (o ile możemy o czymś takim mówić) Ashizawa nie opiera na podwójnej gardzie jak wielu kickboxerów ma w zwyczaju. W rezultacie, nie trzeba się obawiać, że specjalnie przygotowane, o wiele mniejsze od regularnych rękawice zaburzą jego styl. By jednak Ashizawa pokazał swój charakter, potrzeba mu godnego partnera do tańca ze strony organizacji RISE. Organizacja Takashiego Ito miała jednak od dawna w swoich szeregach kogoś godnego takiego pojedynku. Mowa o spektakularnym YA-MAN-ie.
Poster-boy największych brawli RISE. Człowiek idący do przodu, mogący bić się z każdym. Gość ze wzrokiem, którego nie chciałbyś zobaczyć u żadnego człowieka spotkanego w ciemnej uliczce o północy, a co dopiero na środku ringu, gdzie poza tobą jest jeszcze tylko sędzia. Można próbować się silić opisywać styl YA-MAN-a, ale jest to pozbawione sensu. Japończyk po prostu idzie do przodu się bić. Im więcej ciosów z nim wymieniasz, tym bardziej podkręca tempo. Szybkie pięści, ciężkie kowadła w łapie. Walka YA-MAN-a to za każdym razem jest obowiązek oglądania. Ten człowiek kocha przemoc a przemoc kocha jego. To urodzony bitnik. Nie ma sensu typować tego starcia. YA-MAN i Ashizawa pasują sobie stylowo. To dwóch charakterników, którzy wyjdą aby urwać sobie głowy. Zazdrośćmy tym, którzy zobaczą to na żywo.
62 kg: Kan Nakamura vs. Reona „Leona Pettas” Kato
Daniel Dziubicki: Dwóch zawodników o dość różnej charakterystyce, ale jednak tworzących mieszankę wybuchową. Nakamura to jeden z największych buldożerów w RISE, z mocnym uderzeniem z lewej ręki, dążący do absolutnego zdominowania rywala. Kato natomiast dysponuje naprawdę dobrymi warunkami fizycznymi, zasięgiem, ale przy okazji nie ogranicza się do punktowania rywali.
Nakamura dużej publiczności przedstawił się w 2019 roku. Będąc mistrzem DEEP KICK stoczył walkę na RIZIN.16 w Kobe. Tam zawodnik z Osaki znokautował kopnięciem na głowę Itto, pokazując bardzo nieszablonowy styl i do tego bardzo prowokacyjny i nonszalancki. Później Nakamura zaczął walczyć dla RISE i chociaż nie zawsze wygrywa, to jest jednym z najbardziej wyrazistych fighterów tej organizacji.
Zacznijmy od tego, że Nakamura walczy z odwrotnej pozycji i większość ataków sprowadza się do tego, aby ustawić sobie przeciwnika pod lewą rękę. Czasami jednak jest to bezpośredni atak lewym. Jeżeli akcja trafia do półdystansu… to również dobrze, chociaż wtedy już Nakamura podejmuje ryzyko, bo gdy trafia się zabijaka w postaci YA-MAN-a, nagle okazuje się, że role się odwracają i to Kan jest liczony. Niemniej jest w tej płaszczyźnie niesamowicie groźny, a siła generowana przez skręt tułowia sprawia, lewy sierp również staje się groźną bronią. Mówimy jednak wtedy o sytuacjach, kiedy przeciwnik podejmuje walkę o środek ringu. Wymarzonym scenariuszem Nakamury jest przeciwnik na linach, gdzie może odpalić długie kombinacje, również z hakami na tułów i podbródkowymi. Może też podpuścić rywala aby się odkrył, jak w walce z Tomohiro Kitai, aby za moment wystrzelić kontrującym, nokautującym lewym. Gdy ogląda się Kana, może się wydawać, że jego pozycja jest mocno bokserska, ale sam wywodzi się z kempo. Nie można jednak zapominać o kopnięciach, które pojawiają się dość często, głównie lewą nogą. Tą samą, która zakończyła jego walkę w RIZIN, czy spowodowała liczenie na Taidze. Dużym mankamentem jest jednak defensywa, co wynika trochę z mocno ofensywnego stylu, a trochę ze wspomnianej już nonszalancji. Co prawda Kan zaskakuje rywali opuszczaniem rąk i bitymi ciosami z nietypowych kątów, ale przeciwnik z dobrym wyczuciem dystansu może wykorzystać notoryczne odsłanianie się, jak np. Taiga w trzeciej rundzie ich konfrontacji.
Leona to modelowy przykład ukształtowanego przez K-1 fajtera. Przebył podobną drogę jak np. Takeru, czyli najpierw mistrzostwo Krush, a potem szybkie i efektowne wejście do K-1, gdzie zwycięstwo przed czasem nad Yutą Murakoshim dało mu title shot. Co prawda Takeru okazał się za mocny, ale Leona zagwarantował sobie okazałymi zwycięstwami na Krush miejsce w czołówce organizacji.
Dobre warunki fizyczne, czucie odległości, dobra robota wykonywana ciosami prostymi to naprawdę duży kapitał starszego z braci Kato. Proste jednak nie ograniczają się do kontrowania. Pettas potrafi wejść z kilkoma ciosami w rywala, powodując że ten się gubi. Nie obawia się jednak akcji w półdystansie, co było świetną odpowiedzią na łapanie klinczu przez Murakoshiego. Z Takeru okazało się jednak biletem w jedną stronę. Ważnym elementem walki jest dokładanie kopnięć, ale przede wszystkim kolan. Miks wszystkich najważniejszych składników stylu Leony było widać w ostatnim występie, przeciwko Makiemu. Akcja na knockdown to prawy prosty w kombinacji, natomiast były też dłuższe, spychające akcje prostymi, różnorodne bokserskie wariacje w półdystansie jak i naprawdę dobre kopanie.
Reona Kato wydaje się zawodnikiem bardziej wszechstronnym. Umiejętność wykorzystywania warunków fizycznych, ciosy proste, kopnięcia, kolana z brawlerem takim jak Nakamura powinny teoretycznie dać wygraną. Miały też w teorii zapewnić zwycięstwo nad Takeru, ale Leona zdecydował się pójść na wymianę i skończyło się to dla niego kiepsko. Co prawda mistrz Krush będzie tutaj faworytem, ale jeden-dwa ciosy Nakamury w półdystansie mogą nagle zmienić obraz pojedynku o 180 stopni. Kan będzie dążył do narzucenia swojego stylu od samego początku. Gra będzie toczyła się na jego zasadach, jeżeli rywal zostanie zepchnięty na skraj ringu, albo będzie chciał wejść w bijatykę. W innym razie Kato może wykorzystać braki w obronie Nakamury i walkę „na wstecznym”. Zademonstrował to już w pojedynku z Makim, który w trzeciej rundzie szarżował mocno w celu odrobienia strat. Wtedy jednak Pettas mógł walczyć z chłodną głową, bo po dwóch wcześniejszych rundach kontrolował walkę. Tutaj jednak mogą ponieść go emocje, a warto też dodać, że obaj rzeczywiście nie darzą się sympatią, co także może mieć znaczenie.
68,5 kg: Kaito Ono vs. Masaaki Noiri
Mistrz K-1 w wadze półśredniej, Masaaki Noiri, to fenomen agresji jaki nie zdarza się często. Gdyby stworzyć listę top 7 kickboxerów, których ogląda się najlepiej, Noiri znalazłby się gdzieś w czołówce światowej. Taka firma potrzebowała godnego nazwiska na THE MATCH 2022. I matchmakerzy dostarczyli. Niepokonany od 2019 roku Noiri zmierzy się z byłym mistrzem Shoot Boxingu oraz organizacji REBELS, Kaito Ono.
Kaito świetnie nadaje się na przeciwwagę dla swojego rywala. Urodzony w Osace 24-latek (!) dla RISE miał okazję walczyć 4-krotnie. Debiutował jako 17-latek w 2015 roku, ulegając na punkty Koudaiowi Nobe. Powrócił do Shoot-boxingu, gdzie w 2017 zdobył tytuł mistrzowski w wadze lekkiej. Nim powrócił do ringu RISE w 2020 roku, Kaito zaliczył 3 epizody w RIZIN, gdzie wygrał wszystkie walki, w tym debiut dla japońskiego giganta MMA przez nokaut. W RISE pojawił się trzykrotnie na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Najważniejszy jest ostatni występ 24-latka. W kwietniu w mniej niż minutę znokautował on mistrza RISE, BeyNoaha. Shootboxer z Osaki, jak wspominałem, to świetna przeciwwaga dla Noiriego. Jest to bardzo wyrachowany zawodnik. Walczy on spokojnie, zdarzają mu się rundy, gdzie rzuca pojedyncze ciosy i kopnięcia i w ogóle nie łączy ich w kombinacje. Styl walki Kaito ma dzięki temu jedną zaletę nad wpadającymi w niego kombinacjami rywalami – kontry. Wchodzą młodemu shootboxerowi jak w masło dzięki świetnej pracy na balansie. Wyrachowanie nie oznacza też, że Kaito się nie odpala. Jeśli widzi otwarcie w gardzie rywala i wie, że może to skończyć przed czasem, ruszy z serią. Bardzo bolesne są również niskie kopnięcia Japończyka. Noiri dostał więc ciekawego rywala do tańca.
Noiri, 29-latek z Nagoyi, z K-1 jest związany od swoich amatorskich czasów. Mając 16 lat, wygrał amatorski turniej K-1 dla zawodników poniżej 18 roku życia. Spróbował swoich sił w Glory, gdzie w turnieju pokonał obecnego zawodnika ONE, Liama Harrisona. Jedną z ważniejszych z pespektywy czasu wygranych odniósł w 2016 roku – pokonał on przyszłą gwiazdę K-1, Minoru Kimurę przez nokaut w końcówce pierwszej rundy. Na tle rywala Noiri to zwyczajnie o wiele bardziej dynamiczny zawodnik. Od początku rundy jest aktywny i składa długie, mordercze kombinacje. Miesza płaszczyzny oraz rodzaje uderzeń. Jest niesamowicie twardym zawodnikiem. W zasadzie poza Yujichim Takeuchim w 2011 roku nikt nie zdał pokonać obecnego czempiona przed czasem. Jest to o tyle imponujące, że Noiri walczył z wieloma mocno bijącymi bitnikami jak choćby wspominany wcześniej Kimura. Na taki stan rzeczy składa się dobra praca za podwójną gardą i umiejętność przechodzenia z niej od razu do dynamicznych wymian. Noiri widzi w walce bardzo dużo i nie boi się korzystać ze swojego Fight IQ. A że pozostaje przy tym widowiskowy – tym lepiej dla widza.
To będzie bardzo ciekawa konfrontacja stylów. Spodziewam się sinusoidy. Będziemy płynnie przechodzili od badanie się i pracy na dystansie obu zawodników do dynamicznych wymian. Publiczność w Tokyo Dome będzie się ostro gotowała. Faworytem bukmacherów słusznie jest Noiri, ale Kaito ma wszelkie atuty, by dowieść walkę do zwycięstwa.
55 kg: Masahiko Suzuki vs. Akihiro Kaneko
W boju tym mamy konfrontację dwóch aktualnych mistrzów do 55 kg RISE i K-1. Suzuki początkowo rozbijał się w DEEP KICK, zdobywając pas, a w międzyczasie dokładając mistrzostwo Japonii WBC MT. Z kolei Kaneko to klasyczny przykład zbierania doświadczenia w Krush i awansu do K-1. Tytuł zdobył wygrywając ośmioosobowy turniej mistrzowski w tym roku. Mamy tu dwa różne style walki, z który jeden polega na zadawaniu mnóstwa ciosów i brawlu ciężkimi rękoma, a drugi to stosunkowo krótkie, ale precyzyjne ataki.
Suzuki uwielbia wręcz rywali, z którymi może rywalizować o środek ringu. Większość jego przeciwników albo próbowało bezskutecznie go przełamać, albo po prostu nie miało wystarczająco umiejętności, aby sprostać warunkom gry narzucanym przez zawodnika z Osaki. Jego skuteczność też jest wysoka, a prawa ręka potrafi wysłać w kosmos, o czym przekonywali się Rasta, Rui Ebata, czy Soma Tameda, który zaliczył widowiskowe KO, aczkolwiek chwilę wcześniej po wymianie prawy na prawy, sam doprowadził do liczenia. W większości przypadków chodzi o to, aby albo wejść w półdystans, albo trafić krótymś mocnym ciosem z krótkiej kombinacji. Suzuki często od razu zaczyna akcję od prawego, a potem po rotacji rzuca potężnego lewego sierpa. Kopnięcia pełnią rolę uzulełniającą i są to głównie lowy i fronty. Problemy? Wysokiej klasy counter-puncherzy. Zarówno Shiro jak i Tenshin Nasukawa to byli jedyni zawodnicy, którzy od 2015 pokonali Suzukiego. I kontry to właśnie jest jedna z dwóch dróg do jego pokonania. Druga to podjęcie rękawicy i „albo on albo ja”. Stety-niestety to drugie rozwiązanie jeszcze żadnemu śmiałkowi się nie udało.
Kaneko trzyma zawsze wysoko ręce, czeka na odpowiedni moment i jak już rzuca kombinacjami, to wkłada w nie bardzo dużo mocy. Stara się wywierać presję samym podchodzeniem a poza tym, co jest bardzo istotne, jest bardzo precyzyjny, błyskawicznie skracając dystans do rywala. Ważne jest to, że Kaneko posyłał rywali na deski już obiema rękami. Do tego prawa noga jest często w użyciu, a gdy do akcji wchodzi kolano, rywale muszą naprawdę uważać. Jedynym, który znalazł do tej pory sposób na Kaneko, był Masashi Kumura, który wyprzedzał każdą akcję rywala i bardzo dobrze kontrował. Pokonał praktycznie Kaneko swoją jego własną bronią, bo nie brakło też chirurgicznej precyzji. Zawodnik z Silver Wolf odrobił jednak później lekcję w finale wspomnianego wcześniej turnieju rewanżując się za porażkę Kumurze w jednym z najbardziej otwartych bojów w swojej karierze.
W ostatnich latach Kaneko nie walczył z tak zwariowanym ale zarazem ciężkorękim rywalem. Kaneko ma świetny przegląd pola i widzi gdzie należy uderzyć, aby sprawić rywalowi kłopoty. Podejrzewam jednak, że Suzuki zacznie bardzo szybko wciągać rywala w swoją grę. Z jednej strony nie ma on świetnego bloku, za to head movement w półdystansie stoi na wysokim poziomie. Jednak taki styl z mądrze walczącym Kaneko może ograniczyć się do pierwszej krótkiej kontry, jeżeli ten dobrze trafi. Z drugiej strony nie do końca wiadomo jak Kaneko zachowa się rzucony w wir wymian. Tak więc może to być konfrontacja do pierwszego mocnego celnego uderzenia. Jeżeli nie będzie bezpośredniego KO (a większe możliwości ku temu ma Suzuki), to pierwszy wyliczony może mieć niemałe kłopoty.