Po historycznym sukcesie polskiego kickboxera Arka Wrzoska postanowiliśmy porozmawiać nie tylko z samym zainteresowanym (Pierwszy wywiad z Arkiem Wrzoskiem po walce z Badrem Harim), ale też z jego sztabem szkoleniowym. Jedną z osób, które towarzyszyły Arkowi w narożniku był jego trener od przygotowania fizycznego Przemysław Kantorowski.
– Z Arkiem rozpoczęliśmy współpracę po moich 35. urodzinach czyli ponad 2 lata temu. Zawsze stawiam na pierwszym miejscu zdrowie. Celem nadrzędnym w mojej pracy jest, aby współpracującego ze mną sportowca kontuzje omijały z daleka. Mimo, iż zawodnicy sportów uderzanych są narażeni na wszelkiego rodzaju urazy, bowiem trenują zarówno na dużej intensywności, jak i imponującej objętości to Arka kontuzje nie dotykają. Jest to dla mnie powód do dumy. W skrócie: skupiamy się, aby był eksplozywny, by jego mięśnie generowały wysoki poziom mocy, czyli wytwarzały maksymalny poziom napięcia w możliwie jak najszybszym czasie. – odpowiada trener Kantorowski pytany o specyfikę swojej pracy z Arkiem Wrzoskiem.
Słynny trener ma pod swoją opieką wielu zawodników sportów walki. Nie tylko Arek Wrzosek jest jego podopiecznym. Kantorowski współpracuje również z pięściarzami z grupy Knockout Promotions. Ostatnio pracował z Karoliną Koszewską-Łukasik, a także z drużyną Legii Futsal. Czym różni się praca z kickboxerem od pracy z pięściarzem wyjaśnia sam trener:
– Duży nacisk kładziemy na mobilność w stawach oraz stabilność. Przez specyfikę dyscypliny nie zaniedbujemy również przygotowań siłowych. Pojedynki w K-1, zwłaszcza w Glory, gdzie walczy światowa czołówka, mają swoją specyfikę. Zawodnicy stają naprzeciw siebie i dochodzi do otwartej konfrontacji, w której jeden stara się przełamać drugiego. W boksie jest więcej kalkulacji, pracy na nogach i ringowego cwaniactwa. Boks bardziej przypomina szachy od kickboxingu. Formuła K-1 to agresywna i widowiskowa forma rywalizacji. Jednocześnie zaznaczam, że nie zapominamy o odpowiednim przygotowaniu kondycyjnym. To tak w dużym skrócie czym się zajmujemy z Arkiem. – skwitował trener przygotowania fizycznego.
Pojedynek z Badrem Harim to zdecydowanie największa walka, jaka może obecnie czekać zawodnika kickboxingu. Zapytaliśmy trenera Kantorowskiego jakie niedociągnięcia trzeba było skorygować, by osiągnąć efekt, jaki zobaczyliśmy 4 września w Rotterdamie:
– Przede wszystkim zależało nam, by Arek wniósł do walki wyższą wagę niż zwykle. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę ile będzie ważył Badr Hari. Dodatkowo Marokańczyk jest bardzo atletycznym zawodnikiem generującym wysoki poziom eksplozywności. Najprościej mówiąc planowaliśmy, by Arek był tak dynamiczny jak to tylko możliwe. Czy jestem zadowolony z efektów wspólnej pracy? Nie wyobrażam sobie innej odpowiedzi, jak powiedzieć trzy razy TAK. Jesteśmy dwa dni po walce. Osobiście najbardziej mi zależy, aby zawodnik z którym pracuje, był przygotowany możliwie najlepiej. Arek pokonał żywą legendę tego sportu i to jeszcze nie do końca do mnie dociera. Jestem bardzo dumny, spełniły się moje największe sportowe marzenia. Byłem tam, na hali w Rotterdamie, widziałem to, brałem w tym udział i już nikt mi tego nie zabierze. Arkadiusz Wrzosek będzie dla mnie kimś wyjątkowym do końca życia. – powiedział rozemocjonowany Przemysław Kantorowski.
Trener od przygotowania fizycznego był jedną z osób w narożniku zawodnika z Warszawy podczas sobotniej walki. Jakie emocje towarzyszyły mu już podczas samego pojedynku? Przeczytajcie sami:
– Jak sobie to przypominam to jeszcze cały się trzęsę. Nie ma się co oszukiwać, przebieg walki nie był dla nas korzystny. Nie mogłem się pogodzić, że 'okradną’ nas z marzeń. Wierzyłem w Arka do samego końca. Pamiętam, że przed walką mówił o tym wysokim kopnięciu z wykrocznej nogi kilkanaście razy. Rozumiesz. Mówił to i to zrobił. To było coś niesamowitego. Pozwolę sobie zacytować w tym miejscu Arka: coś czuję, że go ściągnę lewym highiem z miejsca. Wierzyłem, że to jest możliwe. Napisałem do swojej narzeczonej Agnieszki, która też to wszystko mocno przeżywa, na 15 minut przed wyjściem. Napisałem jej, że to się dzisiaj wydarzy. Sam pojedynek to było coś niewiarygodnego, ciężko to opisać słowami. Spod samego ringu widziałem, jak upada legendarny Badr Hari po kopnięciu skromnego chłopaka z Polski. Byłem pewien, że już się nie podniesie. Zacząłem celebrować zwycięstwo, a trener Łukasz Rola i Nick Hemmers powiedzieli, bym jeszcze chwilę zaczekał z celebracją. Odpowiedziałem, że Badr już nie wstanie i już jest koniec. Sędzia wyliczył Marokańczyka do 9 i zakończył walkę. W euforii wbiegliśmy na ring co sił w nogach i zaczęliśmy świętować. Nie pamiętam co krzyczałem, ale wszyscy krzyczeliśmy głośno. Po chwili ryknąłem: wstrząsnęliśmy światem! Zawsze chciałem to wykrzyczeć. Zainspirował mnie Mohammed Ali, który wypowiedział te słowa w 1973 roku po wacle z Georgem Foremanem w Zairze. Walka Arka to było takie moje 'Rumble in the Jungle’. Naprawdę to zrobiliśmy! Wstrząsnęliśmy światem! – powiedział nie mogący ukryć emocji Kantorowski.
Emocje po walce powoli opadają i wielu fanów już zastanawia się nad przyszłością Arkadiusza Wrzoska. FEN? HFO? Czy kolejne walki w Glory? A jak to widzi trener Kantorowski:
– Gdy wygrywa się z Badrem Harim ciężko jest mówić o suficie w kontekście danego zawodnika. Gdy pierwszy raz zobaczyłem na treningu Arka, to od razu mu powiedziałem że może być najlepszy na świecie. Od ponad roku na treningach mówiłem mu, że jak zadzwoni telefon musisz być gotowy nawet na Badra Hariego. Trochę dla żartu, a trochę by go zmotywować. Jak widać warto mieć marzenia. Arek stworzył swoją historię. Dziękuję wszystkim za gratulacje, miłe słowo i wszelki odbiór tego, co wydarzyło się 4 września. Pozdrawiam. – powiedział na koniec Przemysław Kantorowski.