Czasy mamy obecnie, co tu nie ukrywać, dość trudne. Pandemia na świecie nie daje żyć wielu branżom. Organizatorom gal sportów walki również. Mimo tego, niektórzy dzielnie walczą z kryzysem, a inni musieli zrobić sobie znowu przerwę. Jak będzie w ostatnich miesiącach 2020 roku? Oto informacje, które są dostępne, do których udało nam się dotrzeć i trochę spekulacji na temat kickboxingu na świecie w listopadzie i grudniu.
EUROPA: FRONT WSCHODNI I ZACHODNI
Nie ma co się oszukiwać – największy problem z COVID-19 ma obecnie Europa, czyli jeden z dwóch głównych rynków kickbokserskich, poza wschodnią Azją. Sytuacja na Zachodzie zdecydowanie nie sprzyja i idą za tym problemy wśród promotorów. Dużo bardziej widać to wśród tych największych, niż tych mniejszych, co nie znaczy, że tych drugich nie dotyczy to w ogóle.
2020, dyplomatycznie mówiąc, nie jest łatwym rokiem dla Glory. Lockdowny i kłopoty finansowe, konieczność kreatywnej restrukturyzacji, straty partnerów i sponsorów. Najpierw odwołano podwójną gale 76/77, a niedawno przełożono termin z powodu problemów zdrowotnych Badra Hariego, chociaż mówi się, że jest to tylko jeden z powodów. Jakby tego było mało, nie pomógł swoimi zarządzeniami także tamtejszy rząd. W Holandii zabroniono organizacji jakichkolwiek wydarzeń sportowych poza najwyższymi ligami w piłce nożnej. Także bez widzów. Mimo niewielkiego przepływu informacji i chaosu wewnątrz, niedawno Glory zakontraktowało byłego pretendenta do tytułu ONE Tarika Khbabeza. Co dalej? Wiadomo, że powrót planowany jest na grudzień, ale nie sprecyzowano kiedy dokładnie. FITE (nowy partner PPV) zamieścił informację, że ma to nastąpić 5 grudnia, lecz Alex Engelhardt z WAKO (kolejny nowy partner, który zastąpił ISKA) zdementował tę informację.
Stabilniej wygląda sytuacja Enfusion. Co prawda Edwin van Os musiał anulować listopadową, setną galę w Groningen, ze względu na sportowy lockdown, ale nadal nieruszona jest data 19 grudnia. Podejrzewać można tylko, że w tym miejscu wszystko zależy od rządzących, czy zdecydują się odblokować inne sporty poza piłką. Do tego można usłyszeć, że jeżeli wszystko pójdzie po myśli, to rozważane jest zrobienie podwójnego eventu dzień po dniu.
Z nieco mniejszych promotorów całkiem dobrze trzyma się Mix Fight Championship, które zorganizowało trzy z pięciu zaplanowanych imprez MFC Fight Club. Kameralna atmosfera, ograniczona liczba widzów (w Niemczech jest to jeszcze dopuszczalne) i walki zarówno w MMA jak i w K-1 rules. Na razie nic nie wskazuje, aby coś się drastycznie miało zmienić, więc na dzisiaj Mix Fight pozostaje w grze, także dzięki Fightboksowi. Na powrót do matecznika, czyli Fraport Areny trzeba będzie trochę poczekać. Nie wszyscy jednak mają warunki, aby działać dalej. Parę tygodni temu odwołano galę PSM z ciekawie zapowiadającym się main eventem między byłym mistrzem Enfusion Diogo Calado a legendą europejskiego MT Youssefem Boughanemem. Do akcji nie wrócił także były mistrz K-1 Czyngiz Ałłazow, który miał wystąpić na Nuit des Champions we Francji, powód dokładnie ten sam – anulowanie gali.
Na wschodzie sytuacja wygląda paradoksalnie lepiej. King of Kings co prawda anulowało (innymi słowy: przeniosło na kwiecień 2021) swoją flagową galę w Wilnie, ale podczas sobotniej transmisji z Sarajewa lakonicznym spotem zapowiedziano kolejne eventy spod znaku KoK Classic. Mało tego, do końca roku Litwini mają pojawić się jeszcze trzykrotnie i wszystko z relacją live w Fightboksie. Wstępne daty to 20 i 28 listopada, a także 12 grudnia (za odwołanego Makowskiego w Nowej Soli). Wszystko na ten moment odbyć ma się bez widzów, gdyż Litwa wprowadza obostrzenia, chociaż na razie w wymiarze lokalnym. Prawdopodobnie zobaczymy zawodników, którzy mieli bić się 14 listopada w Siemens Arenie.
Z innych organizacji: Colosseum Tournament najprawdopodobniej wróci w listopadzie, podobnie jak Tatneft Cup. Estońskie NR1 Fight Show z kolei zrezygnowało i przeniosło termin na kolejny rok. W Polsce sytuacja się pogarsza i wiele wskazuj na to, że tylko ci najwięksi będą w stanie się obronić. HFO odwołało event studyjny i do końca roku raczej nie wróci. FEN ma zaplanowaną galę PPV na 28 listopada, lecz na razie nie wiadomo, czy na rozpisce pojawią się jakieś pojedynki kickbokserskie. Do obsadzenia zostały jeszcze dwie pozycje. Mniejsi, przynajmniej w tym miesiącu, mają raczej pozamiatane. Może ruszy się coś w grudniu (np. FBF wtedy zapowiedziało nową datę). Jak już wspominaliśmy, pojawiła się również informacja, że MFC zrezygnowało z grudniowego wydarzenia w Nowej Soli, dzięki czemu termin w telewizji wziął KoK.
AZJA: ŚREDNIO, ALE BARDZO STABILNIE
Inaczej sytuacja wygląda w Azji, gdzie druga fala nie robi takich spustoszeń jak w Europie. Ba, nie robi ich prawie wcale. Co prawda na powrót do normalnych gal z trzydziestoma tysiącami widzów jeszcze poczekamy, ale promotorzy mają już narzędzia i mogą działać podobnie jak kilka miesięcy temu. To właśnie tutaj stopniowo przesunął się ciężar świata kopania i uderzania i na razie niewiele wskazuje, aby się to zmieniło.
ONE Championship po serii gal w Tajlandii (de facto dwóch galach, potem wypuszczanych w częściach, z czego zrobiło się 6 eventów) teraz dogadało się z rządem singapurskim i pojawiła się możliwość imprez w mieście siedziby organizacji. W Tajlandii bazowano na mieszkańcach i zagranicznych rezydentach, gdzie większość stanowili kickbokserzy. W Singapurze dominuje MMA. Faktem jest, że zagraniczni uczestnicy ostatnich wydarzeń spod znaku ONE zazwyczaj trenują w Evolve, albo pochodzą z niedaleko położonych państw. Pojawili się jednak też Europejczycy, a i komentujący Michael Schiavello musiał przylecieć z Australii. Organizacja pokrywa wszelkie koszty czternastodniowej kwarantanny, dlatego też możliwe było sprowadzenie Reiniera de Riddera czy Iuriego Lapicusa. ONE przy ostatniej okazji (gala „Inside the Matrix”) znowu zastosowała zabieg znany m.in. z The Ultimate Fightera i część pojedynków puściła na żywo, a część będzie miała swoją premierę 6 i 13 listopada. Rozpiska „Inside the Matrix II” sugeruje, że fani kickboxingu nadal nie będą mieli zbyt dużo powodów do oglądania (jedna pozycja w MT) i podobnie może być przy trzeciej części. Na 20 listopada planowana jest jednak gala „Next Generation” gdzie mogą pojawić się fajterzy zakontraktowani podczas pierwszej fali COVID-19 (m.in. Tayfun Ozcan, Marat Grigorian, Anissa Meksen). Dodatkowo planowany jest jeszcze jeden, na razie nieogłoszony termin, prawdopodobnie 27 listopada. Kolejnym pozytywnym znakiem jest fakt, że w piątek postanowiono próbnie wpuścić 250 widzów na trybuny Singapore Indoor Stadium. W grudniu rozpisane są na razie te same imprezy, które pojawiły się w kalendarzu parę miesięcy temu.
Japończycy także dają sobie radę i to zarówno K-1, RISE jak i RIZIN. Układ jest dość prosty – przy zachowaniu wszystkich norm sanitarnych na trybuny można wpuścić 50% możliwej widowni, ale obowiązuje to tylko w obiektach do 10 tysięcy miejsc. Wszystko powyżej tej pojemności to maksimum 5 tysięcy biletów do sprzedania. Takie zasady obowiązują przy eventach w zamkniętej przestrzeni. 50% bez górnego limitu jest dla piłki i baseballu. Promotorzy lobbują, aby ten przepis rozszerzyć m.in. na gale sportów walki, ale na razie nie wiadomo, czy uda się osiągnąć cel. Daty na razie pozostają jednak niezagrożone. Zarówno numerowane RISE, Krush, czy eventy K-1 oraz RIZIN z dużą dozą prawdopodobieństwa się odbędą. RIZIN czeka jeszcze na ewentualny ruch rządzących. Wtedy zostaną podjęte ruchy co do gali sylwestrowej (jedna czy dwie imprezy, liczba miejsc Super Areny w Saitamie). Dla Japończyków, którzy dużą część przychodu czerpią z bramek, jest to istotny problem. Drugą palącą kwestią jest udział obcokrajowców. Przylot w celach służbowych jest możliwy, ale dwutygodniowa kwarantanna jest obowiązkowa, co mocno zwiększa koszty. Oczywiście promotorzy chcieliby skrócenia tego okresu, ale trudno powiedzieć, czy coś się w tej sprawie zmieni.
Dość spokojnie przebiega też życie w Tajlandii. WLC po przerwie właśnie tam zorganizowało swoje imprezy „Hideout Battle” i „Lethwei Showcase”. Stadiony działają jak działały (z pominięciem publiczności), podobnie Thai Fight, a cotygodniowe gale telewizyjne (MAX MT, Muay Hardcore, MT Super Champ) i tak nie opierały się na biletach. Z tego grona tylko prowadzone przez Topkinga MX nie było w stanie się podnieść. Bardzo dobrze w dobie pandemii radzi sobie Full Metal Dojo ze swoimi wystrzelonymi w kosmos pomysłami podczas Fight Circus. W Kambodży także w cyklu cotygodniowym mają miejsce gale kun khmer.
Na razie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że odbiorcy kickboxingu i boksu tajskiego/birmańskiego będą musieli powoli przestawić się na czas azjatycki. Od czasu do czasu dostaną coś w ludzkiej porze w Europie, ale nie będą to wielkie wydarzenia. My oczywiście nie damy wam przegapić żadnej istotnej transmisji dzięki naszemu cotygodniowemu rozkładowi jazdy i kalendarzowi.