Pochodzący z angielskiego Leeds, Liam Harrison (87-24-2, 43 KO) w swoim trzecim występie dla ONE Championship odniósł pierwsze zwycięstwo. Podczas gali w Bangkoku błyskawicznie rozprawił się z Malezyjczykiem, Mohammedem Bin Mahmoudem. Brytyjczyk ma nadzieję, że jeszcze jedno zwycięstwo przez nokaut zapewni mu pojedynek o pas.
ONE Championship: Przed walką powiedziałeś, że zamierzać poczekać na swój moment, a później wybuchnąć w trakcie akcji. Czy można powiedzieć, że wszystko poszło zgodnie z planem?
Liam Harrison: Dokładnie taki był plan i wszystko poszło perfekcyjnie Nie chciałem się wystrzela,ć już na początku i wystraszyć tym swojego rywala. Musiałem go podgryzać i czekać na odpowiedni moment, czyli zrobiłem dokładnie to o czym mówię. Walcząc w tak małych rękawiczkach musisz być cierpliwy. Kiedy tylko Twoje ciosy zaczną pruć powietrze to wyłapiesz jakieś niepotrzebne ciosy. Jak już mówiłem wcześniej ten rodzaj rękawic z każdego robi punchera. Czekałem cierpliwie na swój moment, by rozpuścić ręce i trafić swoimi bombami, co zadziałało bez zarzutu..
ONE: Jakie miałeś obawy związane z jego stylem walki, gdy układałeś plan na pojedynek?
LH: Tak naprawdę to nie musiałem sobie radzić z żadnymi niedogodnościami zwiazanymi z jego stylem walki. Pojedynek trwał za krótko. Nie sądzę, że dałem mu szansę pokazać cokolwiek. Gdy tylko znalazłem się w swoim dystansie trafiłem go i to był początek końca.
ONE: Jak się czujesz po pierwszym zwycięstwie w ONE Super Series?
LH: To niesamowite wygrać pierwszą walkę w organizacji, zwłaszcza w Bangkoku. To miasto, w którym spędziłem naprawdę dużo czasu. Stoczyłem w nim dużo walk i wypracowałem sobie solidną reputację. Nie chciałem zawieść zgromadzonej widowni i nie zamierzałem skończyć walki w inny sposób, niż spektakularny nokaut. Wszystko zgrało się perfekcyjnie i czuję się, jabym znalazł się na księżycu.
ONE: Już masz pierwsze zwycięstwo na koncie, co jest Twoim następnym celem?
LH: Nie jestem w organizacji, by zbierać kolejne numery po stronie zwycięstw i porażek. Przyszedłem do ONE Championship po tytuł mistrza świata i zamierzam do niego dążyć. Wygrałem już wszystko co było do wygrania dla zawodnika Muay Thai, poza mistrzostwem stadionu. Mam na swoim koncie już osiem tytułów mistrza świata i jest jeszcze jeden, który chciałbym zdobyć. To pas ONE w wadze do 65 kg.
ONE: Co sądzisz o innych fighterach w swojej wadze?
LH: Jestem bardziej pewny siebie w tych małych rękawiczkach walcząc na zasadach obowiązujących w ONE Championship. Szczerze powiem, że nie widzę zbyt wielu ludzi, którzy mogliby wytrzymać w pojedynku ze mną. Jeśli trafię tak, jak trafiłem Mohammeda w Bangkoku, to jestem pewien, że taki cios znokautuje każdego w wadze do 65 kg. Chciałbym sobie zapracować na szansę walki o pas. Mam nadzieję, że jeszcze jedno zwycięstwo przez spektakularny nokaut postawi mnie w pozycji pretendenta.
ONE: Jak oceniasz dzierżącego pas w Twojej dywizji, Nong-O Gaiyanghadao?
LH: Jest niesamowity. To jeden z najlepszych zawodników ostatnich 20-stu lat i z największą przyjemnością przyjmę propozycję, by stanąć z nim w jednym ringu i powymieniać się ciosami i kopnięciami.
ONE: Z kim chciałbyś się zmierzyć w następnej walce?
LH: Nie wybieram sobie przeciwników. Zawalczę z każdym, kogo organizacja postawi przede mną w ringu.